Dostałem ostatnio od Mai mem z grupy dla mam Mamy Mamom (mega dzięki za inspirację) z porównaniem tego – oczywiście nie do końca na serio – jak się wychowuje dzieci w 2019, a jak to wyglądało w 1982. Wygląda to tak:

No dobra, perspektywy mam nie znam, bo to grupa nie dla facetów, ale pomyślałem sobie, że z mojego punktu widzenia jest mniej więcej tak:
- Dostęp do wiedzy – dzisiaj po prostu wiemy więcej, dlatego też więcej wymagamy (także od siebie – rodziców) i więcej robimy, żeby uspokoić własne sumienie rozkręcone tą wiedzą. Moja mama nie wie o wychowaniu dzieci tyle, co mama mojego dziecka. Moja mama w połowie lat osiemdziesiątych nie miała internetu, a wiedzę o wychowaniu dzieci czerpała pewnie od swojej mamy i od koleżanek. Co wcale nie przeszkodziło mi w byciu całkowicie zdrowym i zadowolonym z życia trzydziestosześciolatkiem, który po urodzeniu w przez całe swoje życie w szpitalu spędził trzy noce, z czego dwie na własne życzenie 😉
- Zaspokajanie własnych ambicji – dziecko nieznające języków obcych, jak pewnie ogromna większość zdrowych, zadbanych, najedzonych, szczęśliwych, a wielu przypadkach paskudnie bogatych dzieci amerykańskich, to naprawdę żaden powód do wstydu. Przynajmniej tak by się mogło wydawać… Na ile robiąc rzeczy z tej listy dbamy faktycznie o swoje dzieci, a na ile o swoje ambicje?
- Niestety, żyjemy w czasach, w których wszyscy benchmarkują się do tego, co widzą na instagramie. Chcemy być tacy, jak ci z milionami followersów. A jeżeli dla nas samych jest za późno, to chcemy tego chociaż dla naszych dzieci. Z reguły robimy im tym mega krzywdę, a w najlepszym razie tylko tłamsimy ich własną osobowość. Moda na perfekcjonizm potrafi mieć naprawdę niefajne konsekwencje.
- Mamy zdecydowanie większe możliwości – bez wątpienia w 2019 jesteśmy nieporównanie bardziej bogaci, niż w 1982. Nie musimy walczyć po pieluchy tetrowe, dobrej jakości jedzenie i podstawowe lekarstwa produkowane przez międzynarodowe koncerny farmaceutyczne. Mieszkamy już bardziej w domach i szeregowcach, a trochę mniej w M-2, więc i kwestia pokoju dla dziecka i mebli do niego (Ikea!) wygląda zupełnie inaczej.
- Większy szacunek dla indywidualizmu – kiedyś jakiekolwiek wychodzenie przed szereg i próba odróżnienia się od reszty mogła być uzasadnioną przyczyną ostracyzmu. Dzisiaj mamy modę na bycie innym. My tę różnicę widzimy na przykładzie mojej rodziny, która do tej pory z lekkim przerażeniem reaguje na to. że Staś razem z nami nie je mięsa, a oprócz tego nie dostaje od nas cukru, w tym oczywiście słodyczy. No bo jak to, przecież wszyscy jedzą mięsko, i ja też jadłem, więc o co nam chodzi… Niby 2019, a trochę jednak 1982 😉
Co o tym wszystkim sądzicie? Piszcie w komentarzu, lub bezpośrednio do mnie!