Na początek mały disclaimer – to nie jest wpis o tym, jakie dziewczyny-matki są złe i jak bardzo narzekają na cały świat, a najbardziej na swoich facetów. Tytuł jest lekko prowokacyjny, a ja chcę zwrócić uwagę na to, jak moim zdaniem dziewczyny widzą naszą rolę w rodzicielstwie, przynajmniej na pierwszym etapie. Pierwsze dziecko pojawiające się w związku to dla tego związku ogromny szok, z czasem macie szansę zrozumieć, że jest to szok pozytywny, a wzajemne postrzeganie się przez was bardzo się zmieni. Dzieje się zbyt wiele, żeby ona zawracała sobie głowę proszeniem was o coś i tłumaczeniem, dlaczego tak trzeba. A do tego jest zmęczona, niewyspana i nie zdążyła jeszcze odpocząć po porodzie, chociaż minęły już dwa miesiące (serio, bez żadnej ironii!). W związku z czym łatwo od razu wskakuje się jej na poziom komunikacji pt. pretensje.
Trzy rzeczy, które zmieniły się w moim życiu, odkąd mam syna
Spędzam ostatnio trochę czasu na forach dla ojców, głównie anglojęzycznych – dla lekkiej odmiany 😀 – i najpopularniejszym pierwszym pytaniem kolesi, którzy właśnie dowiedzieli się, że będą ojcami, jest: czy to prawda, że dziecko zmienia wszystko? Oczywiście w pięciuset wariantach; niektórzy mają wystarczająco dużo odwagi, żeby zapytać wprost, a niektórzy kamuflują to pytanie zagajając o jedną rzecz, na której najwidoczniej najbardziej im zależy (wszystkie autentyki): „czy ona pozwoli mi dalej grać na PlayStation?”, „yyy, mam sprzedać motor?!”, albo – moje ulubione – „JAK TO mam sprzedać mojego kochanego SLK i kupić Seata Alhambrę?”😅
Dokąd nie warto pojechać z małym dzieckiem: Paryż (i dokąd warto: Grecja)
Długo zastanawialiśmy się nad destynacją naszej pierwszej podróży samolotem ze Stasiem. To, że taka podróż szybko nastąpi, było raczej bezdyskusyjne, oboje z Maja uwielbiamy podróżować, a moja praca to przez część roku głównie lotniska i hotele. Ograniczeni długością lotu (wiadomo, dwie godziny ewentualnego krzyku łatwiej znieść, niż sześć godzin) braliśmy pod uwagę kilka wariantów, z których dwa najbardziej poważnie:
Dlaczego chciałbym adoptować dziecko pomimo tego, że nie muszę?
Rozmawialiśmy ostatnio z Mają o adopcji. Tym razem nie o kociej (mamy dwa przygarnięte koty), a o realnej możliwości wychowywania przez nas czyjegoś niechcianego dziecka. Przez tę rozmowę zacząłem się zastanawiać, czy z męskiego punktu widzenia pokochanie adoptowanego dziecka może być tak samo proste, jak swojego. My, mężczyźni, skupiamy się chyba bardziej na fenomenie pt. „to nasze geny!” – podczas szkoły rodzenia mówiono nam, że faceci kochają dziecko za to, jakie będzie (to chyba ma sens, ja sześciomiesięcznemu Stasiowi najchętniej kupiłbym już narty i buty na CrossFit, a mój tata ostatnio stwierdził, że powoli czas na kupno roweru 😀), a dziewczyny – wiadomo – dla nich liczy się wychowywanie bezbronnej istoty, którą kochają taką, jaka jest tu i teraz. Czy przez to już na starcie mamy pod górkę? Co skłoniłoby mnie do adopcji, chociaż możemy mieć, i mamy, własne dzieci?
Ona jest w ciąży! Cztery rzeczy, które musisz zacząć ogarniać natychmiast
Jeden z moich ulubionych aktorów – Sean Penn – powiedział kiedyś w wywiadzie dla amerykańskiej edycji Playboya, że są rzeczy, które faceci powinni mówić sobie szczerze. No to proszę: tak, pojawienie się dziecka wywali Twoje życie do góry nogami. Jasne, możesz udawać do ostatniej chwili, że nie, ale w momencie jego przyjścia na świat pewne tematy przechodzą z kategorii pilne na SUPER-ULTRA-MEGA-PILNE. Uwierz, podejmowanie trudnych decyzji podczas porodu przy całym jego uroku, o czym piszę tutaj, jest raczej niemożliwe, więc zacznij to robić wcześniej. Najlepiej dużo wcześniej…
Trzy rzeczy, które pomogły mi nie zwariować przez te dziewięć miesięcy
Niezależnie od stopnia Twojego zafiksowania na punkcie zostania tatą, pewnie milion razy wyobrażałeś sobie moment, w którym dowiadujesz się, że to już. Wiadomo, bywa różnie – czasami w drzwiach staje prawie dorosły chłopak i patrząc na Ciebie mówi „TATA?!”, a czasami prasujesz sobie spokojnie koszulę o 8 rano stojąc w przedpokoju i wychodzi z łazienki Żona, na twarzy jakaś blada, i mówi, że „kochanie, jestem w ciąży”.
Dlaczego cieszę się, że byłem przy całym porodzie, chociaż totalnie nie planowałem?
Pewne tematy związane z porodem da się przewidzieć jedynie z dużym marginesem błędu. Twoja obecność przy porodzie będzie jednym z nich. Mam wrażenie, że ostatnio mega zwiększyła się presja na nas, żebyśmy przy porodzie jednak byli. Laski naoglądały się Przyjaciół, Ty pewnie też, a skoro Rachel urodziła w półtorej sceny, czyli jakieś cztery minuty, to oboje jesteście przekonani, że z Wami będzie identycznie. No nie będzie😀
Pięć rzeczy, których boję się odkąd dowiedziałem się, że zostanę tatą
Jeżeli tu jesteś, to pewnie dlatego, że jesteś w jednej z trzech grup:
- Już jesteś tatą.
- Za chwilę będziesz tatą.
- Jesteś dziewczyną/żoną jednego z w/w i szukasz dla niego kilku blogów, które jego językiem wytłumaczą mu, w co się ładuje/władował, bo ewidentnie póki co tego nie ogarnia, a Ty już trochę już tak, i lepiej, żeby on też zaczął, bo sama tego nie udźwigniesz. No nie udźwigniesz, więc niech lepiej to przeczyta.
A zatem po kolei: byłem dwójką, jestem jedynką, mieszkam z trójką. Rada na początek: przyzwyczaj się do tego uczucia, do przerażenia. Będzie Ci towarzyszyć już stale i tylko od tego, jaki mu nadasz kierunek zależy to. jak dobrze ogarniesz ten temat – TACIERZYŃSTWO.