Tata podróżujący, czyli jak opanować tacierzyństwo (i związek) na odległość?

Cześć! Tęskniliście?😃

Przez ostatnie dwa tygodnie byłem w Stanach na kolejnym dłuższym wyjeździe służbowym. Jak zwykle było bardzo intensywnie – nawet pomimo tego, że obiecałem sobie, że wrzucę chociaż jeden wpis, nie udało się. Przez jet lag przez pierwsze kilka dni wstawałem codziennie o 4-5 rano (na osłodę dostawałem spacery po Waszyngtonie przy wschodzącym słońcu i po pustych ulicach), a jak już przyzwyczaiłem się do nowej strefy czasowej, to zaczęło się robić bardzo intensywnie. Wracałem do hotelu o 17, i już nie miałem sił ani ochoty na nic, poza prysznicem i krótkim spacerem. No i telefonem do domu (o ile wyrobiłem się przed północą…)

Czy tęskniłem za Staniem i za Mają? Jasne, że tak! Nawet te kilka godzin dodatkowego snu, które dostawałem każdej nocy nie wynagradzały mi w zadowalającym stopniu tego, że nie było ich przy mnie.

Myślałem wtedy sporo o miejscu i roli taty w życiu małego dziecka. Niedługo przed moim wylotem Staś zaczął przejawiać oznaki lęku separacyjnego z mamą – płakał, gdy tylko Maja wychodziła z pokoju, a mi było go bardzo ciężko uspokoić nawet podtykając mu pod nos najfajniejsze zabawki, jakie ma. Uspokajał się, jak tylko przytulał się do mamy. Nie jest to najweselszy aspekt w życiu taty, ale jeżeli wiesz, czego się na danym etapie spodziewać, to można sobie z tym całkiem dobrze poradzić. Ja wiem, że mu to minie.

Wracając do roli taty – zawsze chciałem być takim, który po prostu… będzie. Cały czas blisko, ale bez zbytniego wtrącania się i bez bycia nachalnym. Pisałem już, że nie mogę się doczekać, aż trochę przejmę Stasia do męskich rozrywek – rower, CrossFit, kino, etc. Do tego czasu ćwiczę cierpliwość, robię plany na wprowadzanie go w świat prawie dorosłego faceta i staram się być obok zawsze wtedy, gdy jestem potrzebny. Mega lubię tego przystojniaka, jego towarzystwo jest dla mnie totalnie niemęczące.

No dobra, tylko jak być, jak Cię nie ma? Byłem sześć stref czasowych od Stasia i Mai, a do tego najbardziej zawalony grafik miałem właśnie wtedy, gdy oni mieli czas i ochotę, żeby ze mną porozmawiać…😥 Wykrojenie tych nawet dwóch-trzech minut na szybką rozmowę na FaceTime tak, żeby ich nie tylko usłyszeć, ale też zobaczyć, było dla mnie totalnie obowiązkowe! Zwłaszcza, że widziałem, jak fajnie Staś reaguje na mój głos. Uśmiechał się od ucha do ucha jak tylko mnie usłyszał, a gdy wróciłem to zaśmiał się tak głośno, że miałem wrażenie, że w swoim serduszku poczuł, że właśnie wygrał wszystko. A na pewno poczułem tak ja😍… Bycie tatą to jednak totalnie fantastyczna sprawa😀.

Jeżeli chcesz wiedzieć, co u mnie słychać, to polub mnie na Facebooku i obserwuj na Instagramie. 

Nie zapomnij udostępnić tego wpisu, a jeżeli na Twoim profilu wywiąże się ciekawa dyskusja pod postem z linkiem do bloga Tata Łukasz, to koniecznie prześlij mi screen na Instagramie – shoutout w Instastory gwarantowany! 

Praw­dzi­we szczęście? Móc się dzielić:
Share on facebook
Facebook
Share on google
Google
Share on twitter
Twitter
Share on whatsapp
Whatsapp
Share on linkedin
Linkedin
Share on email
Email
Share on print
Print

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close